Ewa Tylman – proces przeciwko pracownikom firmy pogrzebowej o naruszenie prawa do spokojnego przeżywania żałoby. Wstyd!
W obliczu śmerci nie ma miejsca na żarty. Pracownicy firmy pogrzebowej robili sobie selfi ze zwłokami tragicznie zmarłej kobiety.
Ewa Tylman – proces przeciwko pracownikom firmy pogrzebowej
Śmierć dziecka to chyba najgorszy moment dla każdego rodzica. Doświadczenie, które chciałoby się wymazać z pamięci, chwila, która miała się nigdy nie wydarzyć. Jak jednak uporać się z brutalną i niesprawiedliwą śmiercią dziecka, w połączeniu z poszukiwaniem prawdy, a na końcu z bezczeszczeniem zwłok ukochanej córki? Taki dramat spotkał pana Andrzeja Tylman -ojca zmarłej tragicznie Ewy. Dla przypomnienia – w listopadzie 2015 roku wówczas 26 letnia Ewa wracała z firmowej integracyjnej imprezy.
Nagrania monitoringu ujęły powrót kobiety w nocy jedną z ulic Poznania. Tuż za kobietą podążał młody mężczyzna – jak się później okazało był to Adam Z. – kolega ofiary. Wówczas ślad po kobiecie kończy się nad brzegiem rzeki, z której kilka miesięcy później wyłowiono ciało Ewy. Napastnik – Adam Z. przyznał się, że podkochiwał się w kobiecie, która ignorowała jego zaloty. Po feralnej imprezie chciał zbliżyć się do niej wykorzystując moment bycia sam na sam. Kobieta jednak odpierała jego adoracje, zdenerwowany popchnął Ewę, a gdy ta straciła przytomność wepchnął jej ciało do rzeki. Postępowanie sądowe potwierdziło to zdarzenie.
Adam Z. został skazany. Jednak dramat ojca się nie skończył. Po kilku miesiącach, gdy z rzeki wyłowiono ciało kobiety, jak można się domyślać było ono już w pewnym rozkładzie. By zidentyfikować zwłoki niezbędna była sekcja, która jak się później okazało nie przebiegała w atmosferze żałoby, spokoju i oddania szacunku tragicznie zmarłej kobiety. Z zeznań świadków na sali było bardzo wesoło, jedna z pracownic będąca uczestnikiem owej sekcji zeznała, że „gdy otworzono worek było pełno śmiechu”. Jak wynika z zeznań, z worka wypadła noga kobiety, a pracownicy robili sobie z nią selfi, chwaląc się później fotkami wśród znajomych. Ojciec zmarłej Ewy wytoczył pracownikom firmy pogrzebowej proces odnośnie naruszenia prawa do spokojnego przeżycia żałoby. Domaga się odszkodowania w wysokości 100 tysięcy złotych.
Jak zeznał pan Andrzej, nie stać go obecnie na postawienie córce pomnika. Chwilowo rozprawę odroczono do 3 grudnia. Jaki będzie finał tych zdarzeń? Czy pracownicy przemyśleli swoje zachowanie, czy tata odzyska spokój? Czy w obliczu takiej rodzicielskiej tragedii jest jeszcze miejsce na kpinę i żarty? Czy ludzka śmierć jest powodem do śmiechu?
Artykuł powstał dzięki portalowi wiadomości Kołobrzeg